Spektakl Zbigniewa Ziobry. W co gra były minister sprawiedliwości
Wszystko to razem układało się w logiczną całość — Ziobro celowo nie stawiał się na zeznania, żeby zostać doprowadzonym siłą. Było pewne, że urządzi przy tym spektakl. I tak zrobił. Dzień przed przesłuchaniem pojawił się lotnisku w Brukseli, ale to miało zmylić tropy, bo nie wsiadł w samolot do Polski.
Przyjechał do kraju w nocy — a resztę już znamy. Omijanie własnych domów, by policja kręciła się tam bezradna, pomoc kumpli z dawnej Suwerennej Polski w kryciu się i przemieszczaniu po Warszawie. W tym scenariuszu kluczowa była Telewizja Republika — pojawił się tam niezapowiedziany, żeby miliony wyborców PiS oglądały jego spektakl na żywo.
Tak czy inaczej, wygląda na to, że komisja wcale nie chciała Ziobry przesłuchać. Posłowie koalicji uznali, że politycznie lepsze od przepychanek z Ziobrą podczas przesłuchania będzie dla nich zapuszkowanie go — bo to pokaże siłę komisji. Po pierwsze jednak to bardzo niepewny scenariusz, bo decyzję podejmuje sąd. Po wtóre — jako doświadczeni ziobrologowie twórcy "Stanu Wyjątkowego" zakładają, że Ziobro o niczym innym nie marzy. Miesięczny areszt to dopiero będzie antytuskowe męczennictwo, które odbuduje jego nadwątlone pozycje w elektoracie PiS.